
W mojej skrzynce mailowej układa się stosik nowych recenzji. Fajnie mieć pracę, w której codziennie ogląda się piękne kobiety… i to w bieliźnie! Męska części widowni – możesz mi zazdrościć! Chociaż jestem wspaniałomyślna i dziś podzielę się z Wami recenzją nowości – Mistia babydoll.
Dość długo kombinowałam, jak pokazać Wam Mistia babydoll na sobie – problemem była zarówno długość, prześwitujący materiał jak i jej kolor. W końcu, po kilku próbach, zdecydowałam, że najlepiej jej piękno oddają zdjęcia zrobione z kontrastującym z koszulką, czarnym kostiumem kąpielowym, pod spodem.
Maj to miesiąc jasnych barw, głównie bieli. I to nie tylko dlatego, że słoneczko mocniej przygrzewa i staramy się unikać noszenia ciemnych ubrań, które przyciągają jego promienie. Maj to czas komunii, egzaminów maturalnych oraz umowne rozpoczęcie „sezonu ślubnego”. Ale to nie wszystko: w tym miesiącu Matka Natura obsypuje nas głównie białymi kwiatami: konwaliami, lilakiem (który popularnie zwany jest bzem i przy tej wersji pozostańmy 🙂 ), magnoliami, tawułą, jaśminem i wieloma innymi. Natomiast żółty mniszek lekarski (tzw. mlecz), z którego na początku wiosny plecie się wianki, zmienia się w białe „dmuchawce”.
Moją ulubioną, z wyżej wymienionych roślin, jest biały bez, a dokładniej jego kwiatostan. I myślę, że do niego właśnie można porównać Mistia babydoll. Dlaczego akurat do bzu? O tym, że są w tym samym, klasycznym i czystym kolorze, nie trzeba chyba wspominać.
Na pierwszy rzut oka bez wydaje się całkiem niepozorny – drobniutkie, bardzo ładne kwiatuszki, sprawiają wrażenie kruchych i delikatnych. A gdy się do niego zbliżymy, robi na nas piorunujące wrażenie, dzięki swojemu niesamowitemu, intensywnemu zapachowi. To samo tyczy się Mistii – po otwarciu pudełka i odwinięciu doskonale nam znanego papieru w groszki, widzimy delikatną, uroczą i prześliczną koszulkę. Na kolana powala nas dopiero wtedy, kiedy ją założymy. Tak więc i bez i Mistia babydoll można porównać do skromnych, niczym nie wyróżniających się kamyczków, które przy bliższym zapoznaniu się z nimi, okazują się prawdziwymi perełkami.
A propos pereł – Mistię zdobią trzy, umieszczone na przepięknej satynowej kokardzie, która razem z falbanką z tego samego materiału, stanowią element, ukrywający łączenie materiałów i odcięcie pod biustem.
Górna część koszulki haftowana jest w kwiaty i motyle, które nadają dziewczęcego uroku i romantycznego charakteru. Dolna część jest gładka i rozszerzająca się ku dołowi, co powoduje, że niedoskonałości kobiecego brzucha i tak znienawidzone przez nas „boczki” są całkiem niewidoczne. Ucieszy to panie, które wstydzą się tej części swojego ciała i na co dzień starają się ją ukryć. Koszulka sięga do połowy pośladków.
W komplecie znajdują się również stringi, które podobnie jak koszulka, wykonane są z delikatnej siateczki. Stringi mają standardowy krój: dwa trójkąciki, połączone paseczkami, okalającymi biodra.
Materiał, z którego uszyty jest komplecik to w 90% poliamid i w 10% elastan. Bardzo miękki, przyjemny w dotyku, elastyczny i… prześwitujący, co pobudza wyobraźnię, bo choć teoretycznie wszystko jest ukryte, to jednak co nieco widać 😉
Mistia babydoll bardzo ładnie się układa, dzięki rozszerzanemu dołowi nie opina ciała, natomiast górna jej część nie spłaszcza biustu. Ma regulowane ramiączka, dzięki czemu ich długość można dopasować tak, aby jak najlepiej podkreślić piersi.
Na szczuplutkiej modelce Obsessive wszystko wygląda wspaniale, również ten komplet. Obawiałam się, że na przeciętnej kobiecie, której figura daleka jest od ideału, Mistia babydoll będzie wyglądać nieco gorzej i… pomyliłam się! Ja jestem zachwycona.
Koszulka, zakwalifikowana została przez producenta do kategorii SEXY, z czym nie można się nie zgodzić, a przy tym nie jest ani wulgarna ani nachalna. Mam nadzieję, że Ci, którzy nie byli do niej przekonani, zmienią zdanie, bo naprawdę warto ją mieć w swojej kolekcji J
Nadmienię tylko, że Mistia babydoll idealnie nadaje się na noc poślubną… i będzie pięknie kontrastować ze skórą, która zdążyła nabrać już złocistego odcienia